Na szczęście, mimo przedświątecznej gorączki, udało nam się jeszcze w grudniu znaleźć czas na spotkanie. Tym razem na tapetę wzięłyśmy baronową Blixen i jej "Pożegnanie z Afryką".
Nie zabrakło entuzjastycznych opinii, dotyczących zarówno stylu pisania, jak i samej bohaterki. Jeśli o mnie chodzi, to zdecydowanie bardziej podobała mi się osoba baronowej, niż to, jak pisze. Chociaż z drugiej strony muszę oddać autorce, że umie malować obrazy słowami, czego dowodem były skrzętnie wynotowane przez Martę cytaty. Jednak bardziej niż opisy interesowały mnie obserwacje Blixen na temat Afryki i jej mieszkańców. Fascynowało mnie czytanie wspomnień osoby, która naprawdę tam była i miała niepowtarzalną okazję, by poznać świat, który dziś już nie istnieje.