piątek, 13 października 2017

Spotkanie nr 18

Trzeba przyznać, że tym razem naprawdę dobrze wybrałyśmy miejscówkę. Całe szczęście, bo życie Doriana Greya i jego jego towarzystwa z wyższych sfer kręci się wokół wieczornych kolacji i wyjść do opery czy teatru, więc pod tym względem świetnie wpisałyśmy się w klimat powieści. Jednym z plusów restauracji Correze jest lokalizacja - bardzo lubię tamtejszy widok na nabrzeże Motławy i najchętniej ciągnęłabym w to miejsce każdego odwiedzającego Gdańsk.

Do Correze mogę wrócić nawet i jutro, bo kaczka była po prostu fantastyczna. Puree ziemniaczane z nutką chrzanu, świetna zielenina z pysznym sosem i doskonałe mięso - w moim rankingu jeden z lepszych posiłków zjedzony w ramach naszych spotkań literacko-restauracyjnych. Desery też b. ok, chociaż jak na mój gust tort bezowy był nieco za słodki, gdybym natomiast wzięła brioszkę - byłabym zupełnie ukontentowana.

Literacko też się spisałyśmy - Oscar Wilde nie zawiódł. Portret Doriana Graya, czytany przeze mnie ponownie po latach, bardziej bawi niż męczy egzaltacją, ale jeśli odrzucić tę (okropną moim zdaniem) manierę, zostaje naprawdę ciekawa historia.

Ciekawostką jest styl pisania Wilde'a - u niego co strona, to aforyzm. Albo i pięć. Aż trudno oprzeć się wrażeniu, że to celowy zabieg. Na dłuższą metę czytanie czegoś takiego byłoby strasznie męczące, ale "Portret..." jest na szczęście dość krótki.

Przyznam się natomiast bez bicia, że niespecjalnie czułam się zmotywowana do zaangażowanej dyskusji na temat literatury. Może przez to, że było to pierwsze spotkanie powakacyjne i miło było powymieniać się bieżącymi wiadomościami.