Nasze ostatnie spotkanie, chociaż przebiegało w niezwykle przyjemnych okolicznościach, przyniosło nieoczekiwane skutki w postaci zwalającego z nóg wirusa, którego efekty odczuwam do dzisiaj, więc i sprawozdanie będzie krótkie.
Jeśli chodzi o dzieła autorstwa Szekspira, to żądza władzy jest mi na tyle obca, że w żaden sposób nie mogę się identyfikować z bohaterami i ta sztuka mnie nuży. Natomiast "Macbeth" Jo Nesbo generalnie nam się nie podobał, więc poświęciłyśmy mu zaledwie kilka minut i zajęłyśmy się innymi, przyjemniejszymi tematami.
Wygląda na to, że wolimy, gdy książki traktują o bliższych nam kwestiach. Bo też zupełnie nie miałyśmy o co się kłócić!
Za to miejscówka była wyjątkowo udana i siedziałyśmy w ogrodzie do 23. Mam jednak wrażenie, że właśnie te domowe okoliczności sprawiły, że kwestię dyskusji nad książką potraktowałyśmy wyjątkowo (nawet jak na nas) lekko.