piątek, 12 stycznia 2018

Spotkanie nr 21

Jeannette Walls "Szklany zamek"

"Szklany zamek" wzbudził spore emocje i, co ciekawe, tym razem główny spór zarysował się na linii Marta - Alicja (chociaż też miałam w tym udział) i dotyczył opinii na temat autorki i tego, jak opowiada o swoich losach. Cudowne! Uwielbiam, gdy choć trochę się kłócimy, a nie zwykła nuda, ciągle się tylko zgadzamy i zgadzamy.

A Tawernę Zante w Gdyni możemy polecać. Nieduża, bezpretensjonalna, całkiem smacznie, w sam raz na niezobowiązujący obiad czy kolację (Jeśli mam się czepiać, to moje danie było jednak tak ostre, że praktycznie nie było czuć innych smaków. Za to zupa rybna - bdb.)

Spotkanie nr 20

Dan Brown, "Początek"

Doskonale wiedziałam na co się piszę, wybierając książkę Browna, jednak mimo niewysokich oczekiwań, rozczarowanie było duże.

Po pierwsze, to uczucie na końcu, gdy po zapowiadanym od pierwszych stron trzęsieniu ziemi, okazuje się, że ze stołu spadła łyżeczka.

Po drugie, rozdrażnienie, które czujesz po 100 stronach, gdy nadal nic się nie wydarzyło, ale za to co chwilę autor ci mówi: "To niesamowite, co się zaraz stanie. I to się stanie. Naprawdę. Już wkrótce! Zobaczysz!"

Po trzecie: wydumana fabuła, która zamiast wciągać, ciągnie się jak flaki z olejem.

Z plusów, autor dał nam możliwość ponatrząsąć się z jego twórczości, co zawsze jest zabawne i o wiele prostsze niż chwalenie. I przynajmniej powiedział nam wreszcie, co zrobił Kopernik. Ale ja ostatnio widziałam w książce wydanej po polsku przypis wyjaśniający, co znajdowało się w Oświęcimiu w czasie wojny, więc nic mnie już nie zdziwi.

A w dodatku, co było moim pobocznym celem przy wyborze książki, zeszłyśmy na całkiem poważne tematy wiary i naszego do niej podejścia.

W hiszpańskiej restauracji Espléndidos w Gdyni  karmią smacznie (i hojnie, porcje były duże), spokojnie można znowu się tam wybrać. Dobra opcja latem, przy okazji wizyty w Orłowie (żeby w żadnym wypadku nie zabłądzić do Tawerny Orłowskiej!). Ach, i obsługa bdb. Zrobią np. wymyślne napoje na życzenie i podają ciepłe herbatki z dziwnych (ale smacznych) składników :)

Spotkanie nr 19

Kornel FIlipowicz, "Moja kochana, dumna prowincja. Opowiadania"

Co tu dużo mówić: proza na najwyższym poziomie. Faktycznie, po przeczytaniu człowiek zaczyna się zastanawiać, dlaczego tak zdolny, dojrzały i ciekawy autor nie zyskał międzynarodowej sławy. A już dlaczego nie jest doskonale znany w Polsce, to prawdziwa zagadka. W dodatku Filipowicz jest królem mojego ulubionego, oszczędnego stylu.

Jedna z lepszych książek, które przeczytałyśmy w ramach spotkań.

Za to restauracja "Rada Miasta" nie byłaby najgorsza, bo jedzenie, o ile pamiętam, było ok (chociaż moje pierogi zimne), ale niestety trafił nam się kelner - prawdziwy buc, który po pierwsze przekonywał, że potrzebny mąż, który szybko i sprawnie wybierze za mnie jedzenie (przecież baba sama nie potrafi, a skądże), a potem koniecznie chciał nam wcisnąć butelkę polskiego wina, dwukrotnie droższą niż te, które mu wskazywałyśmy. Po zdecydowanej odmowie, kelner walnął focha.

I teraz się zastanawiam: dlaczego właściwie zostawiłyśmy mu napiwek?